Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2015
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
Liczba stron: 480
„Znalezione nie kradzione” to kontynuacja powieści „Pan Mercedes” tego samego autora(recenzuję ją tutaj). Chociaż z pierwszym tomem niewiele ma wspólnego. Samo wydanie tej powieści przez Kinga odbieram jako jego kryzys, brak pomysłu. Na siłę pragnął stworzyć trylogię. Sam Brady pojawia się okazjonalnie, jego zachowanie wyjaśnia się w trzeciej części. Również Bill i jego ekipa nie odgrywają dużej roli w książce.
To mnie trochę zawiodło. Z tyłu książki jest opis tworzącej się nowej fabuły, a pod spodem napis: „Tymczasem Zabójca z Mercedesa wciąż żyje…”. To takie: niech się dzieje co się dzieje, ale Brady żyje. Po prostu. Autor zaskarbił sobie czytelników powieścią „Pan Mercedes” dzięki czemu przeczytali kontynuację, na czym nasz King nieźle zarobił. Oczywiście o nic go tu nie oskarżam, nadal podziwiam i doceniam jego twórczość.
Akcja głównie kręci się wokół Morris’a Bellamy (nasz Czarny Charakter) i Peter’a Saubers’a, syna Thomas’a Saubers’a, który został okaleczony podczas masakry na targach pracy.
Morris Bellamy to psychofan z niezłymi zaburzeniami. Jako dzieciak przeczytał książkę autora John’a Rothstein’a, którą się chorobliwie zafascynował, czemu towarzyszyły pewne okoliczności. Jednak John zrobił coś czym zasłużył sobie na śmierć w mniemaniu Morris’a, który go postrzelił. Znalezione w jego sejfie moleskiny z notatkami i 20000 dolarów, co zakopał w kufrze nieopodal strumyka w pobliżu swojego domu. Po tym trafił do więzienia za inne przestępstwo nie zdążając przeczytać notatek z kontynuacją trylogii przygód Jimmy’ego Golda. W więzieniu na duchu przytrzymywało go jedynie powiedzenie Jimmy’ego, które również mi czasem przynosi otuchy.
Morris jest człowiekiem bardzo porywczym i nieodpowiedzialnym przez co pakuje się w tarapaty. Jest on zatem słabym Czarnym Charakterem, choć ma duży potencjał. Mimo wszystko, gdyby nie on to powieść byłaby co najmniej słaba. Nie będę krytykować postaci wykreowanej przez autora, ponieważ Stephen nadając mu określone cechy miał w tym swój cel. Książka w pewien sposób ostrzega przed odbieraniem tworzonej przez pisarzy historii na zbyt poważnie.
Już niebawem los ma połączyć Morrisa z Peter’em Saubers’em, który wiele lat po zabójstwie John’a zamieszkał w starym domu Bellamy’ego. Jako trzynastolatek Peter znajduje kufer. Pieniądze przeznacza by wspomóc sytuację rodzinną. Wszystko zachowuje w tajemnicy. Peter kilka lat później, gdy kończą się pieniądze, dowiaduje się czym są moleskiny, oraz Jimmy Gold. Również zaczyna się fascynować jego przygodami. Jednak wyraźnie widać różnicę pomiędzy niewinnym obliczem nastolatka, a bezuczuciowego zabójcy.
W tym samym czasie Billy często odwiedza Brady’ego w szpitalu, co stało się jego obsesją. Jednak nie jest to kluczowe. Billy i Holly niedługo ruszą na ratunek. Przyłączy się do nich także Jerome. Ach! Jak to schematycznie brzmi.
Peter wpakował się w problemy. Popada w depresję. Jest z nim coraz gorzej. A niebezpieczeństwo czai się na niego tuż za rogiem
Wydarzenia nie są zbyt skomplikowane, choć znów strasznie przewidywalne. Nowi bohaterowie nudni. Bardzo trudno mi wyrazić opinię na temat tej książki ponieważ napisana jest nijak. Chociaż to żadne określenie. Jest trochę akcji, reszta odbywa się żmudnie. Powieść jest kwalifikowana do gatunku kryminalnych ze względu na jej poprzednika, lecz nie mamy tutaj żadnej zagadki.
Morris Bellamy jako Czarny Charakter nie przypadł mi do gustu. Może to też ze względu na obecność bardzo dużej konkurencji, jaką jest Brady. Jest psychopatą, trudno tego nie przyznać, lecz nie tak bardzo inteligentnym jak uwielbiany przeze mnie Pan Mercedes. Inteligentni psychopaci to mój ulubiony gatunek Czarnego Charakteru. Zdecydowanie.
Całościowo polecam książkę. Mimo wszystko oryginalność została zachowana. Stephen świetnie prowadzi dialogi, jednak znane z jego twórczości długaśne opisy nie zawsze zachęcają do dalszego czytania.
LIST DO MORRIS’A
Morris’ie,
Gdyby popatrzeć na świat z Twojej perspektywy można by w pełni zrozumieć wszystko co zrobiłeś. Wszystko co robisz. Gdybyś tylko zachował ostrożność, dokonałbyś wielkich rzeczy.
W chwili, kiedy Twoim jedynym oparciem w życiu jest niezwykły bohater książkowy, z czasem staje się on dla Ciebie kimś bardzo prawdziwym. A potem ktoś go nagle niszczy, obdziera go z jego niezwykłych cech. Musisz za wszelką cenę zrobić coś by właśnie tego kogoś zniszczyć. I wszystko poszłoby po Twojej myśli, gdybyś tylko zachował ostrożność, wykazał się sprytem. W życiu trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Dlatego daję Ci przestrogę, zawsze zachowuj otwarty umysł.
To Ty nadałeś tym wydarzeniom „Powera”, to Ty stworzyłeś akcję, napięcie, grozę. Bez Ciebie nie byłoby niczego. Mam nadzieję, że przyjmiesz moje rady do siebie. Uważaj na przyszłość. Masz wielki potencjał i tylko Ty możesz go wykorzystać.
Patrz w przód
Black Sasha
Życzę Wam wielu Czarnych Bohaterów na kartach Waszych książek. Dziękuję za przeczytanie recenzji.
Black Sasha